poniedziałek, 26 listopada 2012
Od Lukasa-kontynuacja historii Shantine
-Trzy… Dwa… Jeden… Start!- i ruszyliśmy. Dałem jej oczywiście fory. Ona dobiegła pierwsza, a ja poszedłem po jabłko. Zwykle w nocy trudno byłoby cokolwiek znaleźć, ale księżyc świecił tej nocy bardzo mocno. Zerwałem największe i najładniejsze jabłko i pognałem do niej. „Dla siebie oczywiście bym się tak nie trudził”-pomyślałem. Dobiegłem do niej i podałem jej jabłko, a następnie usiadłem.
-Dzięki –powiedziała.
-Nie ma za co- odpowiedziałem z uśmiechem.
-Wiesz co…?
-Co?- przerwałem jej trochę złośliwie.
-Daj mi skończyć! Chciałam powiedzieć, że…
-Co?- znowu nie dałem jej dokończyć. Zacząłem się śmiać, a ona wraz ze mną. Po chwili rozluźnienia ona zaczęła znowu;
-Wiesz… Lubię Cię.- powiedziała i zarumieniła się.
-Ja też Cię lubię- odpowiedziałem. Miałem wrażenie, że ona chce mi coś przekazać. Coś ważnego. Ale ja nic do niej nie czułem… Chociaż coś tak, ale to była tylko przyjaźń. Nic więcej. Naprawdę podoba mi się tylko Dakiu. To nic, że będzie miała źrebaka z innym ogierem. Jeśli podobam się jej i ona się zgodzi być ze mną, to ja je wychowam i to ja będę prawdziwym ojcem! Tym najważniejszym! Tym, który go (lub ją) wychowa! Nagle zdałem sobie sprawę, że coś mówiłem. Problem w tym, że nie wiem co. Spojrzałem na Shantine. Patrzyła na mnie, a w jej oczach pojawiły się łzy. Wstała i usłyszałem jej szept:
-Możemy być przyjaciółmi! Tak? Hę? Wierzyłam… Ah, nie ma co wierzyć w prawdziwą miłość!- odwróciła się i pogalopowała w las.
Szukałem jej bardzo długo. W końcu wykończony wróciłem na łąkę. Niestety nie doznałem spokoju. Na polanie czekała na mnie Dakiu i Nike. Powiedziałem Nike o tym, co się stało z Shantine i ruszyłem za Dakiu.
(Dakiu, dokończysz?)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz