wtorek, 27 listopada 2012

Od Dakiu


Lukas pobiegł w nieznane. Martwiłam się okropnie. Poszedł na starcie z pumą... To okropne! Nie możliwe... Gdy zjadłam kawałek trawy dla uspokojenia, poczułam okropny ból. Pogalopowałam do wolnej jaskini. Po pół godzinie Katorgi, urodziłam młodą klacz!
Źrebię wstało i stawiało niepewne kroki. Było przeurocze. Zaczęło lekko podkłusowywać, czasem przewracając się na ziemię. Ale wtedy szybko wstawała i skakała dalej.
Nagle usłyszałam nawoływanie.
- Lukas?- nieśmiało wyjrzałam z jaskini
To był on!
- Dakiu!- uśmiechnął się
Nagle z jaskini wybiegła klacz.

















Na widok ogiera stanęła jak wryta.
- Tata?...?- zwróciła sie ku mnie
(Lukas ?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz